Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18
|
19 |
20
|
21
|
22
|
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
Archiwum wrzesień 2005
W zeszłym roku, gdy byłam w Dublinie poznałam kilka na prawde fajnych osób. Po powrocie
do kraju utrzymywałam z nimi kontakt mailowy, smsowy. Jednak jak to niestety bywa dosyć
często, kontakt jako taki przetrwał tylko z 2 osobami.
Kilka dni temu zaczęła mnie nachodzić myśl, aby wysłać maila i odbudować znajomość z pewnym
bardzo sympatycznym Hiszpanem. Chodziłam przez parę dni układając sobie w głowie treść maila..
co napisać, ile rzeczy mam do opowiedzienia...ciekawe co u niego słychać..Wczoraj otwieram
moją skrzynkę mailową i widzę jedną nową wiadomość (wiem, że to nie spam, bo tego maila
nie daję byle komu i nie używam na żadnych forach itp.)...nadawca..właśnie znajomy Hiszpan :)
Było mi na prawdę miło czytać mail'a od niego. Dowiedziałam się, że jest właśnie w Anglii
na kursie angielskiego. Mieszka u jakiejś rodziny i w sumie nawet mu się podoba. Oczywiście
natychmiast odpisałam opisując swoje wakacje i pracę..w sumie nawet sporo to zajęło :)
I jak tu nie wierzyć w telepatię? Czy siła umysłu jest zdolna do wymuszenia pewnych zdarzeń?
Ja wierze, że tak...jeśli czegoś się bardzo chce i o tym cały czas myśli, to to się zdarzy...przynajmniej czasem...
Już 3. dzień pracy....uff..ale jestem zmęczona. Niby tylko do 17, ale jak wracam do domu to nic już mi się nie chce...Ale zawsze chociaż troche zarobiłam :) Popracuję pewnie do końca wrzesnia, chyba że już wcześniej okaże się, że nie ma już nic do roboty, ale jak na razie się na to nie zanosi. I za chwilę październik...znowu nauka..ech..mam nadzieję, że ten semestr nie będzie bardzo ciężki.
Brr..ale zimno się zrobiło, w moim pokoju niestety też..słońce specjalnie nie zadaje sobie trudu aby go ogrzać, wiec temperatura jest tylko 5 stopni wyższa wśród tych moich zielonych ścian. Patrzę właśnie na moje biurko i stwierdzam, że w piątek przyjdzie czas, aby w końcu zrobić na nim porządek..
A teraz wołają mnie już senne marzenia...więc nie będę dłużej kazała im czekać..
Kochać i być kochanym, wiedzieć, że komuś na tobie zależy...że zawsze możesz liczyć na jego pomoc i wsparcie...
wiedzieć, że zawsze jest i będzie...czy to się kiedyś spełni?
Taki ładny dzień...szkoda, że już dobiegł końca. Co prawda nie wydarzyło się dziś nic
godnego większej uwagi, ale postanowiłam zostawić ślad na blogu. Tylko o czym by tu
napisać? Jutro na 7 do pracy...ciekawe jak będzie, czy będzie ktoś w moim wieku, czy
będzie mi sie podobało (o ile taka praca może się podobać...chociaż jak są fajni ludzie
to czas przy każdej pracy leci szybko).
Hmm..pewnie ktoś sobie czyta te notki i zastanawia się "dlaczego ona nie pisze o swoich
uczuciach, żadnego złamanego serca albo wręcz odwrotnie - szczęścia..". No cóż powód
jest dosyć prosty..na razie jestem zawieszona w próżni..chłopak, który od ponad 2 miesięcy
mi się podoba wyjechał, wiec na razie nie mam o czym pisać. Moge tylko powiedzieć tyle, że
nie wiem czy to uczucie jest odwzajemnione...wiem, że mnie lubi, ale czy coś więcej -
tego nie potrafię powiedzieć. Wiem jedno - na pewno podobała mu się (i to bardzo) moja
koleżanka (ale ona już się z kimś spotyka), ale czy nadal tak jest czy dał sobie już
spokój to nie jestem w stanie powiedzieć... Trochę to wszystko zagmatwane, ale
cóż..takie jest życie...ech...
...nudę to książka. Bo co można zrobić, kiedy wyjść z domu nie możesz, a czujesz, że
nie masz nic ciekawego do roboty? Zostaje sięgnąć po książkę. Myślę, że tak właśnie
robili nasi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie... W kazdym razie jak tak zrobiłam.
Co prawda nie sięgnęłam po jakąś nowa książkę, ale po taką, którą już zaczęłam, a mianowicie
po "Bożych bojowników" Sapkowskiego. Muszę przyznać, że jakoś na początku nie mogłam
się w nią wciagnąć (pewnie dlatego nie zaczęłam jej juz rano gdy pojawiły się pierwsze
oznaki nudy), ale teraz już jest chyba ok. Oczywiście "Narrenturm" i "Boży bojownicy"
nawet nie umywają się do sagi o wiedźminie, którą przeczytałam juz w 8. klasie podstawówki, ale
nie jest to takie złe. "Narrenturm" przeczytałam dosyć szybko..tylko z tą częścią coś
mi wolniej idzie.
Swoją drogą zaczynam się już zastanawiać co przeczytać po tym...Caly czas nie daje mi
spokoju "Autostopem przez galaktykę". Obejrzałam 2 dni temu film - i jestem nim po prostu
zachwycona! Czegoś takiego dawno nie widziałam i brakowało mi tego typu humoru. Książkę
to chyba nawet kupię, a nie wyporzyczę, bo warto mieć coś takiego na półce...a może nawet
zawsze przy sobie i poprawiać sobie humor w wolnej chwili...Mam tylko nadzieję, że
nie zawiodę się na tej książce...chociaż z doświadczenia wiem, że filmy sa zawsze gorsze
od książek (no może prawie zawsze).
Pora już położyć się w końcu...jeszcze pewnie przeczytam parę stron (o ile sen nie
weźmie nade mną góry)