Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16
|
17
|
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
Archiwum wrzesień 2005, strona 1
Dzisiejszy dzień zaczął się raczej monotonnie..jak dotąd nic ciekawego nie zrobiłam,
chyba, że uznać za to wyszukanie i założenie licznika na blogu. Wyszukanie odpowiedniego
wbrew pozorom wcale nie było łatwe. Nie chciałam, żeby każdy kto tu zajrzy był zarzucany
masą reklam, jakimiś pop-up'ami, bannerami. Kiedy wydawało mi się, że już taki znalazłam,
moim oczom ukazywał się napawający optymizmem napis "usługa czasowo zawieszona". Chcąc
niechcąc porzuciłam przeszukiwanie rodzimych stron i postanowiłam zobaczyć jak wygląda
sprawa darmowych liczników na świecie. Na szczęście nie zawiodłam się i dosyć szybko
znalazłam to czego szukałam.
Poza tym dzisiaj dowiedziałam się, że dostałam pracę do końca września (a może nawet
jeśli uda mi się pogodzić studia z pracą to i wciągu roku sobie dorobię). Może to
nic ambitnego, ale zawsze jakiś grosz do kieszeni wpadnie. Ale niestety coś za coś:
znalazłam pracę, ale już nie bedę mogła wyjechać w góry...Chociaż patrząc na pogodę
żal zaczyna mi już przechodzić.
Idę zabrać się za obiad...w końcu wypada coś zjeść o w miarę przyzwoitej porze.
Byłam dzisiaj w pubie irlandzkim...no i się baaardzo zawiodłam...Poszłam tam z 2
powodów: 1. napić się Guinness'a; 2. posłuchać musyki irlandzkiej. O ile Guinness
był nawet podobny do tego w Irlandii (chociaż tamten jest oczywiście najlepszy :) ),
to zawiodłam się na muzyce...Moim zdaniem, jeśli istnieje już pub, który posiada
przymiotnik 'irlandzki', to niech tam bedzie odpowiednia do tego przymiotnika muzyka!
Tymczasem zostałam uraczona jakimś czystym dichem..brr...czegos takiego się nie spodziewałam.
Jeśli już nawet nie zamierzali puszczać niczego z Zielonej Wyspy, to chociaż niech
to będzie rock..nawet tzw. soft rock może być, ale nie jakieś dyskotekowe 'hity'!
Skończyło się na tym, że wypiłam piwo i wyszłam (bo nawet zespół, który zaczynał
grać nie zapowiadał się irlandzko). Ech..no trudno..nastepnym razem wypróbuję pub
na Starówce, może tam będzie lepiej...jeszcze tylko, żeby ten Guinness był ciutek
tańszy :( (prawdę powiedziawszy, to 1. raz piłam Guinness'a w Polsce, podejrzewam,
że wypiję jeszcze raz i na tym na razie się skończy...bo przecież zbankrutuję
inaczej)
A co do bloga..to mam nadzieję, że się wciągne :) chociaż chyba zapowiada się to
optymistyczne.
No i stało się - blog został utworzony....
Długo zastanawiałam się czy ma on powstać czy może jednak sobie darować...bo na
ile starczy mi chęci aby uzupełniać te notki?? Mam nadzieje, że na długo...inaczej
te prawie 4 zł zostały wyrzucone w błoto. Jednak od pewnego czasu czułam, że
taki blog by mi się przydał, tak po prostu się wygadać w próżnię. Opowiedzieć
wirtualnemu światu o moich smutkach i radościach..a może ktos tu zajrzy i pozostawi
swój komentarz, podniesie na duchu, albo da wirtualnego kopa. No cóż..czas pokarze
jak to będzie wygladało.